Jakiś czas temu zapoznałem Was z moim pomysłem na Imperialną Gwardię. Pomysł upadł, a to z tego prostego powodu, że do głosu (po obejrzeniu po raz kolejny "Czasu Apokalipsy") doszedł mój pierwszy najpierwszy ze wszystkich inny pomysł, a mianowicie najtwardsi twardziele z twardych-Catachańscy Wojownicy Dżungli. Przywitajcie 13 Pułk Imperialnej Gwardii (albo jak kto woli, Gwiezdnej Armii czy jak to tam przetłumaczyć) "Szczekające Ropuchy" (Z angielska zwane Barking Toads).
Czym jest szczekająca ropucha to każdy wielbiciel fluffu wie, a ci co fluffu nie znają, niech wiedzą, że jest najbardziej jadowitym stworzeniem w całym uniwersum-zaniepokojona po prostu wybucha zostawiając po sobie malutki kraterek oraz półtorakilometrową strefę skażenia jadem tak silnym, że przeżera się spokojnie przez pancerze energetyczne Kosmicznej Piechoty Morskiej.
Strukturę armii przedstawię przy okazji, natomiast (jako, że wszyscy kochają słit focie z rąsi), parę zdjęć pierwszego ukończonego (w bólach) pojazdu-Samobieżnej Wyrzutni Rakiet "Mantikora", o nazwie fabrycznej "Cynops" (czyli jednego z gatunków traszki, a co!).
Zaraz ktoś zapyta: "a czemu ona ma fioletowe camo"?
No cóż-taka jest moja koncepcja. W uniwersum, gdzie jest milion stref wojny łatwo mi sobie wyobrazić planetę tak zanieczyszczoną, że liście drzew, mury budynków czy nawet ziemia są fioletowe. Fiolet to deż dobry kolor do walk nocnych. A ponadto to Catachanie-mają głęboko, czy kamuflaż jest skuteczny-to ONI mają się bać nas a nie my ICH.
Z Mantikorą strasznie strasznie się męczyłem. Nie miałem na nią zupełnie pomysłu, na dodatek kupiłam ją już sklejoną, z niezeszlifowanymi liniami podziału no i chciałem to jakoś przymaskować. A na to są dobre ciemne kolory-początkowo miała być tylko fioletowa (w trzech różnych odcieniach), ale w pierwszej wersji kamuflażu nie wyglądało to dobrze, dlatego dodałem przełamujące monotonię biel i czerń. Gąsienice czyste, bo:
- nie lubię syfu na figurkach oraz
- nie umiem nakładać oraz nie posiadam pigmentów
A ponadto mam w domu tyle modeli do pomalowania, że na razie nie chce mi się w to bawić. Jak wszystko ogarnę, wtedy zajmę się za picowanie-na razie to ma być horda, która ma się przyzwoicie prezentować na stole.
Jutro-coś dla wielbicieli fantastycznego Młotka. Powrót mojej starej (i odrzuconej) miłości-od której zaczęła się moja przygoda z Młotkami wszelkiej maści oraz poważne granie w bitewniaki.
Czołgiem!
a czemu ona ma reflektor przy samej ziemi, w ten sposób niczego nie podświetli
OdpowiedzUsuńNie za bardzo było gdzie go przykleić, a ponadto i tak raczej nie będę z niego korzystał, więc jakikolwiek realizm nie jest mi potrzebny ;)
Usuń