czwartek, 27 marca 2014

10 Kompania a raczej jej szef

Dawno nic nie malowałem do Czterdziestki, a że nowy miesiąc i nowy temat w PMotM mi podpasował (a i model miałem odpowiedni), chciałbym Wam przedstawić Kapitana 10 Kompanii (zamiennie używanego jako Mistrza Zakonnego-a co!), Mistrza Rekrutów Luisa Quintero.

Mistrz jest standardowo wyposażony w tarczę energetyczną lub (w zależności od potrzeb) Wieczną Tarczę, kunsztowny pancerz (no co, ma bajerancki naramienniczek i fajną maskę na gębie :P) i rękawicę energetyczną (źle bym się czuł, jakby moje Karmazynowe Pięści nie miały porządnych power fistów :P). Żelaznej Aureoli nie ma, za to w nagrodę za niezachwianą wairę w Imperatora (a także uratowanie świątobliwego zadka przed odstrzeleniem z ręki jakiegoś zagubionego Orka) od Kapłana Ministorum dostał Różaniec (tak, wiem, Rosarius to nie jest to samo, niemniej są przesłanki pozwalające na utożsamianie tego przedmiotu własnie z klasycznym różańcem). W sumie i to i to inv 4+ (z którego nie będe korzystał bo mam przecież 3+ od tarczy). Innymi słowy-pełny WYSIWYG (zwany przez jednego z moich znajomych "wyświgiem" ;)).




Płaszcz trochę dziwnie wygląda, ale to z powodu tego, że model jest jednak trochę nad szarpnięty zębem czasu (leżał w kartonie chyba z 10 lat zanim się za niego wziąłem). Mam nadzieję, że mam się podoba.
W sobotę wrzucam Inkwizytorkę, już jest praktycznie skończona, tylko muszę jej dorobić odpowiedni kapelutek :D
Czołgiem!

środa, 19 marca 2014

Pojawiam się i znikam

Były futra, czas na kamienie.
Armia Kregu Orborosa ma do dyspozycji cały zestaw kamieni-od takich malutkich po oromniaste. Ogromniastych nie mam, duże są nie pomalowane, średnie do mnie idą więc dzisiaj będzie mowa o malutkich, najmniejszych z możliwych, a konkretnie o Znikających Kamieniach, zwanych z angielska Shifting Stone'ami.

Po cóż wydawać punkty i złotówki na jakieś kamienie, skoro można za to dokupić Goraxa albo inną fajną lekką bestię?-ktoś mógłby zapytać. Szczerze mówiąc, również zadawałem sobie to pytanie, dopóki kamyki nie trafiły w moje ręce i nie stanęły do boju przeciwko martwym legionom Cryxu.

Powody jest kilka, a mianowicie:

  • po pierwsze-mają kilka fajnych umiejętności. Pierwszą, która przede wszystkim rzuca się w oczy, jest leczenie naszych bestii (w tym również konstruktów, które z założenia leczenia nie mają). Nie jest to jakiś szał, ale k3 punkciki mogą przywrócić utracony aspekt-co może czynić już ogromną różnicę
  • po wtóre-kamienie (jak nazwa wskazuje) pojawiają się i znikają. I to znikają bardzo dobrze, bo aż o osiem cali (w grze, gdzie łuk ma 10 cali zasięgu to naprawdę dużo). Pozwala to je wykorzystać jako bloker strefy kontroli (w scenariuszach na strefy kontroli) albo po prostu jako zwykła przeszkadzajkę, w połączeniu z następną zdolnością
  • po trzecie-pozwalają teleportować jeden model, znajdujący się pomiędzy nimi również o osiem cali. Co prawda, teleportowany model musi poświęcić swój ruch, ale nie akcję-przy dobrych wiatrach można się tym pokusić nawet o caster kill, a w każdym razie o wyeliminowanie wrogiego solosa lub obejście twardzieli z shield wall'em.
  • po czwarte-mogą odessać z własnych bestii nadmiarową furię. Sytuacyjne, ale przydatne
  • po piąte-są twarde. Co prawda w walce wręcz są trafiane automatycznie a i 5 obrony przed strzelaniem to śmiech na sali, ale za do każdy kamień ma 5 kratek życia i jest dostatecznie twardy, żeby przeżyć nawet zboostowany atak (z weapon master'a albo czegokolwiek innego).
Wspomniałem że mają advance deployment?

Żeby nie było nam za smutno-jednemu "oddziałowi" Kamieni możemy dokupić Strażnika (albo Opiekuna, jak kto woli). Opiekun daje "oddziałowi" do którego jest dołączony niewidzialność (bye bye nie-eyeless'owe strzelanie), a ponadto całkiem przyzwoicie czaruje (3-calowy placek z 14 siły lub zwiększenie pancerza kosztem obrony). No i w razie W ma jeszcze magiczny kostur z reach'em. Warto wydać ten jeden punkcik, choćby dla samego stealth'a.

Nie jestem pewien czy wrzucałem, ale to moja własna wariacja na temat Znikających Kamieni i ich Opiekuna. Drugie Kamienie czekają w kolejce na malowanie.


Chwilowo przerwa w malowaniu Hord-pod pędzlem aktualnie znajduje się Chapter Master (jakkolwiek równie dobrze może być i Kapitanem) do SM.
Czołgiem.

środa, 5 marca 2014

Księżycowa Łowczyni

Zacznijmy od tego, że Orboros nie jest twardy. Nie znajdziesz w nim bestii o wytrzymałości Warjacków, nie znajdziesz piechoty z absurdalnym pancerzem. Ale Orboros nadrabia to szybkością swoich bestii, mnogością czarów zmieniających niewinne z pozoru psiaki w istne maszyny zniszczenia.

Tyle wstępniaczka.

Jako, że dzisiaj skończyłem (po chyba pół roku) model Larisa, na pierwszy ogień idzie Kaya Księżycowa Łowczyni i jej wierny wilczy towarzysz. Nie ukrywam, że jest to jeden z moich ulubionych modeli (no dobra, "normalna" Kaya ma ładniejszą rzeźbę i w ogóle jest fajniejsza, ale o niej będzie jak ją skończę) i to głównie on (choć nie tylko) zmotywował mnie do porzucenia Najemników na rzecz Kręgu Orborosa.
Czym się to "duża" Kaya charakteryzuje? Dużą obroną (co jest standardem u Warlocków Orborosa) i co najwyżej przeciętnym pancerzem (co również jest standardem u Warlockó Orborosa). Dodatkowo za darmo wraz z Księżycową Łowczynią dostajemy lekką bestię, która jest wcale przyzwoitą bestią i mądrze wykorzystana nie będzie służyła tylko jako kulochwyt,
[b]KAYA KSIĘŻYCOWA ŁOWCZYNI[/b]
Możliwości ataku Kayi są bardziej niż przyzwoite (oczywiście patrząc z perspektywy całej armii), ale-z uwagi na niski pancerz-nie jest to typ Warlocka-klepacza. Nawet pomimo posiadania reacha na swojej lasce, którą z upodobaniem trzepie po łbach wrogów Orborosa.
Kaya aż się prosi o dużą ilość bestii-wszystkie bestie nie będące konstruktami rozpoczynające swoją aktywację w jej strefie kontroli mogą biec, szarżować i wykonywać specjalne ataki nie będąc forsowanym. Co to daje? Ano to, że cenne punkty Furii można oszczędzić na dodatkowe ataki, względnie wzmocnienie tych już wykonywanych. A że bestie nie są jakoś "furiopojemne", każdy taki punkt jest cenny. Bardzo bardzo przydatna rzecz.
Co jeszcze? Jeżeli Kaya walczy wręcz z przeciwnikiem, który również jest związany walką wręcz z którąkolwiek z Orborosowych bestii zwiększa zadane obrażenia o jedną kostę oraz podbija swój współczynnik ataku o 2. Na dodatek, w walce wręcz zwiększa swój pancerz również o 2. Fajnie? No pewnie że fajnie, jednak nadal nie jest to klepacz. Za łatwo ją odstrzelić. Ale mamy w zanadrzu parę przeszkadzajek, które zdrowo "umilą" przeciwnikowi życie.
Pierwszą (i najważniejszą z punktu przeżywalności) jest czar, dający niewidzialność dla całej grupy bojowej Kayi (czyli niej samej, Larisa i wszystkich dołączonych bestii). Z co fajniejszych rzeczy jest jeszcze czar, pozwalający na zaszarżowanie bestią niezależnie od pola widzenia (jednocześnie ignorując trudny teren oraz zwiększając Ruch o 2). Oprócz tego jeszcze możliwość podbicia siły i obrony jednej z własnych bestii oraz czar zadający obrażenia.

[b]LARIS[/b]
Jak na coś co jest za zupełnego darmola, bardzo fajny zwierzaczek. Spora siłya (jak na lekką bestię), przyzwoity atak w walce wręcz, przeciętna obrona i jeszcze mniej przeciętny pancerz. Ale on służy do walki tylko w ostateczności-jeżeli znajduje się w 3 calach od Kayi, kiedy ta jest związana walką wręcz, zwiększa o 2 jej obronę, powodując, że przeciwnik będzie musiał zużyć duuuuuuużo środków, żeby cokolwiek jej zrobić. No i nigdy nie pogryzie Kayi jak zeświruje-co prawda ma dużą odporność na świrowanie, ale zawsze to jest coś, co lepiej mieć i nie potrzebować niż potrzebować i nie mieć.
No i jest jeszcze bardzo fajny animus. Pozwala jej wyciągnąć Kayę z opałów i umieścić 2" od siebie (względnie ściągnąć Kayi Larisa do siebie, w razie potrzeby). No i najważniejsza zaleta-jest za darmo, nawet, że tak powiem, do niego dopłacają ;)

Reasumując. Epicka wersja Kayi to bardzo fajny Warlock. Optymalnie jest mieć do niej kilka dużych bestii i po podejściu do przeciwnika pod osłoną niewidzialności spuścić je ze smyczy. A one same powinny już zrobić resztę.

A to moja własna i osobista wersja Kayi Księżycowej Łowczyni i Larisa:



A teraz czas wołać MORDOWAĆ! i spuścić psy wojny, że tak zacytuję Shakespeare'a/
Czołgiem!