poniedziałek, 18 listopada 2013

Gderanie oraz Strażnik Kamieni

Ufff... dłuższy czas mnie nie było... Z planów regularnie updatowanego bloga zrobił się nieregularnik... chyba trochę za dużo obowiązków na siebie nałożyłem-praca, rodzina, organizacja Fistów... a tu jeszcze coś pomalować by było... Na dodatek jak ten ostatni debil któregoś pięknego wieczoru pomyślałem, że dawno nie odpalałem "Dawn of War'a". No i to był błąd... "Świt Wojny" znowu mnie wciągnął na długie godziny. A pędzle zbierały kurz, farbki zasychały a moi wierni żołnierze wciąż straszą gołym metalem i gołym plastikiem. Jedyne co popaćkane, to skończony w ubiegłym tygodniu Strażnik Kamieni do mojej Orborosowej armii. Udało mi się chyba rozwiązać problem z washem (odrobina wody pomogła), tak że skóra wygląda o niebo lepiej niż u Wilderki. No i zacząłem pierwsze próby z OSLem. Szału nie ma, ale jak na pierwsze próby wygląda chyba dość przyzwoicie. Oceńcie z resztą sami.



Czeka jeszcze na front arc i trawkę. Szata wyszła mi trochę jakby to był kamuflaż-efekt zamierzony, ale wykonanie nie jest takie, jakie chciałem do końca. Ale na stół myślę że jest okej.
Chyba zacznę korzystać z pomysłu znalezionego na Fireantowym blogu. Zacznę sobie wręczać pedeki za wykonanie planu. Albo po prostu lubię, tak uwielbianą w socjalizmie, gospodarkę planowaną. I będę sobie wręczał tytuł "przodownika malowania". Albo inny tego typu.
Plan na ten tydzień: epicka Kaya do Obory i Dowództwo Plutonu do mojej armii Imperialnej Gwardii. Trzymajta kciuki.
Czołgiem!

poniedziałek, 4 listopada 2013

Ktoś mnie bardzo nie lubi...

Takie odnoszę wrażenie. Miałem wspaniałe plany-malować chociaż te pół godziny dziennie. Ale oczywiście tzw. "Życie" bardzo skutecznie to uniemożliwia. Też tak macie, że jak zaczniecie jeden remont to zaraz wszystko się sypie i trzeba robić znowu i znowu i znowu? Czy to tylko ja mam takie szczęście? Rodziciel mój szanowny po zakończeniu remontu łazienki umyślił sobie że "musi jednak położyć gładzie w pokoju". Oczywiście te gładzie kładł moimi rękami... A tu jeden konkurs, drugi konkurs... a malowanie stanęło. Przez dwa tygodnie miałem piękny plan skończyć trzy kolejne modele do Hord i wyszło... no, jeden skończyłem. Z miernym skutkiem, szczerze przyznaję bez bicia. Jakoś duże modele maluje mi się przyjemniej, bo-pomimo tego, że model śliczny-to wyszło, no, nawet nie średnio. Nie umiem malować skóry. W ogóle mam ostatnio problem z dobraniem konsystencji farby, jak nie za gęsta, tak za rzadka i się rozpływa, że o washach nie wspomnę...
Przed wami Druid Wilder.




Podczas kończenia drugiego modelu (Strażnika Kamieni) oczywiście jak na złość rozjechał mi się pędzel. Naprawdę mnie ktoś nie lubi...
Trzymajcie za mnie kciuki, przez najbliższe dwa tygodnie muszę zrobić 200% normy i zostać prawdziwym przodownikiem malowania.
Czołgiem!