poniedziałek, 30 września 2013

Pierwsza Drużyna Zwiadowców-Sierżant Jorge Martinez

Dawno dawno mnie nie było (dobry tydzień). Po drodze obchodziłem trzydzieste urodziny, zachorzałem, odbyłem trochę rozmów, rozegrałem dwie partyjki w "Magię i Miecz czterdziestego pierwszego tysiąclecia" (o tym napiszę w ciągu tego tygodnia)-innymi słowy działo się dużo, tak, że czasu na malowanie było mało. Ale udało się skończyć Sierżanta Pierwszej Drużyny Harcerzy-Jorge Martineza (nie, nie ma do niego Grecii Colmenares ;), jakkolwiek w planowanej już armii Sióstr Bitwy tak zwać się będzie Kanoniczka ;).
Brat Jorge, jak widać na załączonych obrazkach, wyposażony jest w kombi-plazmę (zwaną z polska "podczepianym karabinem plazmowym). Łapa czerwona, ponieważ przeszedł on już cykl prób zwany Festiwalem Krwawej Pięści a także Rytuał Zanurzenia-innymi słowy jest on pełnoprawnym Bratem Kosmicznej Piechoty Morskiej, który zadecydował że nie będzie przywdziewał Pancerza Szturmowego tylko pozostanie w Kompanii Zwiadowczej uczyć nowe pokolenia Karmazynowych Pięści.
Pitu pitu, tyle z (własnego) fluffu (kiedyś muszę to spisać). Foteczki:




Muszę przyznać że to model, w którym mało mi nie wyszło. Trochę oko (jak to u mnie) rozjechane, na szczęście mieści się w granicach dopuszczalnego zeza. Najgorzej wyszły mi oznaczenia drużyny i Kompanii.Ale ogólnie prezentuje się bardzo przyzwoicie,  moim zdaniem oczywiście. Już w sobotę zobaczymy jak sprawdzi się w boju.
Czołgiem!

środa, 18 września 2013

Drugi Oddział Zwiadowców "Krzywe Ryje"

-Sierżancie, dlaczego tamci bracia mają tak powykrzywiane twarze?
-Miasto,w którym wykonywali zadania zostało zbombardowane nieznaną bronią chemiczną. Nawet ich wzmocniony system obronny nie potrafił sobie z tym poradzić. Nasi konsyliarze próbowali dosłownie wszystkiego. Mistrz Świętości wraz z innymi Kapelanami bardzo długo badali ich pod kątem skażenia Chaosem. Ale oprócz ich twarzy, to nic im nie jest. Wręcz przeciwnie-niedługo przejdą inicjację i staną się prawdziwymi Kosmicznymi Piechociarzami Morskimi. I być może niektórzy z nich będą szkolić was i waszych następców.

Harcerze faktycznie mają gęby powykrzywiane od chemii. Nazywa się DOT3 i tak się kończy leżenie w niej plastiku przez miesiąc. Dobrze, że coś udało mi się uratować (zwykli Taktyczni mieli mniej szczęścia, ale o tym kiedy indziej), ale skaza na ich twarzach i niektórych elementach uzbrojenia pozostała. Najczystszy jest operator ciężkiego bolka (ale on nie był moczony, za to był przerobiony, ponieważ Warsztat Gier oczywiście nie dodaje do Zwiadowców wszystkich możliwych opcji uzbrojenia. A raczej dodaje-ale do dwóch różnych zestawów, tak, że trzeba pokombinować jeżeli chce się mieć ciężki bolter i Harcerza w płaszczu maskującym). Genialnie to nie wyszło, ale wygląda przyzwoicie no i mam teraz wolność wyboru-albo bolek, albo wyrzutnia rakiet (focie jutro, bo oczywiście nie pomyślałem i nie zrobiłem).
To pierwsza Drużyna Bojowa składający się z sierżanta, operatora ciężkiej broni i trzech Harcerzy ze snajperkami (mimo że jest mocno taka sobie, to jednak lubię tę broń i lubię w ogóle te modele). Którego pięknego dnia bracia z Drugiego Oddziału Zwiadowców zostaną uzupełnieni o pozostałych pięciu zwiadowców, którzy już czekają na odpowiednie warstwy farby, niemniej jednak muszę pomalować po drodze "parę" innych rzeczy.




Czołgiem!

poniedziałek, 16 września 2013

Brat Kulochwyt Pierwszy

Chwilowo na jakieś trzy miesiące Maszyna idzie w odstawkę, ponieważ mamy już połowę września, a za dwa i pół miesiąca rodzimy turniej klasy Challenger w Młota Bojowego Czterdzieści Tysięcy. Wypadałoby się w końcu pokazać, zagrać i przede wszystkim-pomalować armię. A przynajmniej postarać się to zrobić. Jako że nowy podręcznik do Kosmicznej Piechoty Morskiej daje nowe możliwości, trzeba z nich skorzystać, złożyć rozpiskę i grać, grać, grać. No i w międzyczasie malować.
Jakiś czas temu nabyłem nowiutkich Harcerzy (zwanych z angielska Skautami) ;) celem wyposażenia ich w pompki, zwane z angielska shotgunami. Pompki leżą sobie w pudełeczku z bitsami czekając na lepsze czasy, ponieważ preferowany przeze mnie Zakon posiada zasadę pozwalającą przerzucać 1 przy trafianiu z bolterów czy innej tego typu broni. Harcerze dosyć miętcy są-bez zasłony ani znacznika nie potrzyma, za dobrze to nie strzela ani się nie bije (albo inaczej-strzela i się bije przeciętnie- jak każdy człowiek, a nie jak Kosmiczny Piechociarz Morski). Ale z drugiej strony nawet przy pięciu typach wychodzących na wrażych tyłach 10 strzałów z bolka może zdewastować a przynajmniej srogo pokarcić czołgi, do których reszta armii musi strzelać na (twardszy) przedni pancerz. Z resztą bardzo lubię Harcerzy, wpasowują się doskonale w klimat mojej armii i są tani :)
Jako że wszyscy wiemy, że zwykli żołnierze służą tylko po to, żeby własnym ciałem zasłaniać Sierżantów i operatorów ciężkich broni, przed wami Brat Kulochwyt Pierwszy.





Przy okazji, bo niektórych mogłoby to dziwić. Stary fluff Kosmicznej Piechoty Morskiej mówił że Harcerze nie są godni noszenia oznaczenia Zakonu. Zostało to oczywiście pozmieniane, niemniej jednak bardziej do mnie to przemawia, dlatego tam, gdzie powinna być Karmazynowa Pięść ma X (czyli oznaczenie Dziesiątej Kompanii Zwiadowczej).
Dzisiaj spróbuję wykończyć operatora ciężkiego boltera do drugiego oddziału Harcerzy, zwanego Krzywymi Gębami. Jutro słit focie.
Czołgiem!

poniedziałek, 9 września 2013

Kosmiczna Piechota Morska back in action!

W miniony wekend zdarzyło mi się grać na turnieju Maszyny w Gdyni. Miejscówka fajna, polecam, ludzie spoko, polecam ;) Podczas gdy moi dzielni najemnicy starali się zarobić na swój żołd... nie, no dobra, nie żartujmy. Podczas gdy moi dzielni najemnicy zgarniali raz za razem ostre cięgi jak nie od elfów to od smoczego pomiotu, jak nie od smoczego pomiotu to od legendarnej już rozpiski Cygnaru na eHaley i dwóch Stormwallach (złooooooooo), ja myślami byłem już nieco gdzie indziej. Bo tak się szczęśliwie złożyło, że turniej zgrał się z ukazaniem się w sprzedaży nowego, szóstoedycyjnego podręcznika do Kosmicznej Piechoty Morskiej. Czyli mojej ukochanej z dawien dawna armii. Który to podręcznik oczywiście zaraz po zlokalizowaniu go na półce sklepowej nabyłem. Ale, jak już powiedziano-najpierw moi najemnicy musieli dostać ostre baty, żebym mógł w spokoju kontemplować świeżutki i rumiany, pachnący jeszcze farbą drukarską podręcznik. Ale potem... no, potem oczywiście był wieczór z moją Lepszą Połową, dopiero późno w nocy mogłem się dorwać do przerzucania stron, porównywania kosztów, statystyk i kminienia nad rozpiskami.
Jako że z natury nie interesuję się plotkami, bo (szczególnie jeżeli idzie o plotki dotyczące rzeczy wytwarzanych przez Warsztat Gier) bardzo często okazują się stekiem bzdur, więc nie wiem za bardzo co mówiono przed wydaniem podręcznika. Za to wiem, co w nim jest.
Od strony budowy armii: taktyki zakonne 6 Zakonów Pierwszej Fundacji oraz 1 Drugiej (niestety, nie są to moje ukochane Karmazynowe Pięści, ale też potomkowie Rogala Dorna). Co ciekawe-w ramach sojuszy, jakie umożliwiła nam szósta edycja można łączyć dwa dowolne Zakony w ramach jednego sojuszu. Rzecz otwierająca nowe możliwości, zwłaszcza że wszyscy Kosmiczni Piechociarze Morscy są traktowani jako Bitewni Bracia (mówiąc po ludzku-mają najlepszy z możliwych poziom sojuszu).
Od strony punktowej: różnie. Pewne rzeczy potaniały (część nawet znacznie). Część-szczególnie tych najpopularniejszych obecnie wyborów-podrożało. Część bez zmian. Generalnie na te same punkty można wrzucić więcej rzeczy.
Od strony zmian: zmieniło się trochę. Rzeczy, które były artylerią już nią nie są, rzeczy które nią nie były nagle się nią stały. Bohaterowie wszelakiej maści zostali pozmieniani-zabrano im zasady w zamian dając nowe (czy lepsze to się okaże) i dodano po punkcie charakterystyki tówdzie i ówdzie.
Od strony nowych zabawek: trzy (albo cztery, jak kto tam sobie policzy). Po pierwsze dwie p-lotki: karabin maszynowy i wyrzutnia rakiet samonaprowadzających. Obie na wzmocnionym podwoziu Nosorożca. Koszt przyzwoity, zasady również takie się wydaję (zweryfikuje to pole bitwy). No i duzi chłopcy, czyli Centurioni, w wersji szturmowej lub strzelającej. Coś pomiędzy Terminatorem a tym dziwacznym pancerzem wspomaganym Szarych Rycerzy (Przerażający Rycerz, tak to się chyba zwie). Zdania podzielone-jedni mówią że paskudy jakich mało, inni (w tym ja), że są całkiem spoko i dobrze się wpasowują w klimat armii.
Co jeszcze? Tona fluffu (raczej odgrzewanego z tego co pobieżnie przejrzałem, no ale co innego może być w tym podręczniku jak nie powstanie Kosmicznych Piechociarzy Morskich, tworzenie ich czy ich wielkie zwycięstwa?), parę nowych, parę starych grafik. Wszystko full color, ubrane w twardą okładkę (w wersji inglisz, w polskiej ponoć jest miękka). No i zdjęcia pięknie pomalowanych modeli. Czyli to, co raduje oko każdego modelarza.
Ot, krótki opis. Podzielę się wrażeniami po pierwszej bitwie, ale to dopiero za dwa tygodnie.
Czołgiem (klasy Łowca, albo jak kto woli-Predator)!

czwartek, 5 września 2013

Allan Quartermain czyli Niezwykły Gentleman

Witam serdecznie po dłuższej przerwie. Remont łazienki się zakończył więc mogłem w końcu wziąć pędzel i conieco pomalować.
Większość z was pewnie nie pamięta takiego filmu jak "Allan Quartermain i zaginione Miasto Złota", natomiast wielu zna "Ligę Niezwykłych Dżentelmenów"-czy to w wersji filmowej, gdzie w rolę rzeczonego Allana wcielił się znakomity Sean Connery, czy to może w wersji komiksowej (zdecydowanie lepszej od filmu, któremu, nota bene, też nic nie brakuje). Jednym z bohaterów obu był właśnie Allan Quartermain-poszukiwacz przygód (czyli, mówiąc wprost, pierwowzór Indiany Jonesa). A jego odpowiednikiem w świecie Żelaznych Królestw jest nie kto inny, jak profesor Viktor Pendrake-zoolog i łowca przygód.
Do zakupu Pendrake'a przyczyniły się dwie rzeczy-po pierwsze fajny model, po drugie bęcki jakie dostawałem od graczy Hordami wszelkiej maści. Co prawda debiut profesora będzie dopiero w najbliższą sobotę, natomiast liczę że każdy z jego dwóch punktów które będą na niego wydane spłaci się z nawiązką ;) A jako, że Pendrake leżał już od dłuższego czasu nieruszany, wziąłem się za niego i oto efekty:



Metaliki wyszły mi strasznie słabo, wiem. Mam wrażenie, że jest to sprawa starej farby, w której pigment po prostu odwarstwił się od rozpuszczalnika i żadne mieszanie już nie pomoże. Spróbuję z metalikami innej firmy-może coś pomoże. W każdym razie profesor wyszedł mi, jak na moje możliwości, bardzo przyzwoicie, a to już coś-rzadko się zdarza żebym był chociaż w miarę zadowolony z modelu, który pomalowałem.
Czołgiem!