czwartek, 27 czerwca 2013

Dredzik numero uno

"Brat Ramirez, pobłogosławiony Pancerzem Drednota w 657 M.40. Sierżant Drużyny Szturmowej "Ramirez", który w pojedynkę bronił wejścia przez hordą Morgluma Karkołamacza do wieży radiolatarni, aby umożliwić pozostałym braciom wezwanie promu klasy Jastrząb Gromu. Podczas bitwy stracił obie nogi, obcięte energopazurem samego Morgluma, jednakże "odwdzięczył" mu się wbijając prosto do mózgu Zielonoskórego swój miecz energetyczny. Dwóch braci poświęciło swe życia, aby Sierżanta zabrać z pola bitwy."

Co kręci dużych chłopców? Oczywiście szybkie motocykle/samochody i piękne kobiety (w dowolnej kombinacji, są tacy których kręcą piękne motocykle/samochody i szybkie kobiety ;) ). No i oczywiście WIEEEEEEEEELGAAAAAAAAAAAŚNE roboty. Począwszy od "Macrossa" czy "Generała Daimosa" na "Evangelionie" skończywszy. A jako że w naszym ulubionym (wszech)świecie mamy robotów do wyboru do koloru (a Warsztat Gier robi nam ich coraz więcej) to aż żal nie skorzystać.

Co prawda maszyny kroczące zwane z angielska "łokerami" albo przez nieznających dobrej wymowy języka Szekspira i paru innych łebskich typów "łolkerami" od nowej edycji (to jest miłościwie nam obowiązującej Szóstej) dostały z powodu zmian tabelek uszkodzeń pojazdów trochę po dupie, niemniej jednak w swoim radosnym optymizmie oraz upartemu byciu pod względem kompozycji armii hipsterem (gram tym, co lubię a nie tym co jest obecnie najmocniejsze. Co prawda nie pamiętam już kiedy wygrałem dzięki swojemu geniuszowi taktycznemu a nie fartowi w kościach, ale wierzę uparcie że w końcu znajdę tą Jedyną Słuszną Rozpiskę, która nie będzie klonem innych Jedynych Słusznych Rozpisek), więc w mojej armii znalazły się dwa dredziki. Zakute-W-Żelazo oczywiście, ponieważ odzwierciedlają mój raczej agresywny sposób gry (no i nie ukrywam-kupiłem je za grosze, w stanie lepszym lub gorszym).

Ja tu gadu gadu a dziad seropozytywny jak zwykłem niegdyś mawiać. Pierwszy dred skończony już jakiś czas temu, czekał aż się wezmę za zwashowanie go i wykończeniówkę. No i bidok się w końcu doczekał-w ramach washowania Linii Obronnej Egida dostało się i jemu. Ponownie nie jestem zachwycony, no ale jak wspomniałem kiedyś tam-malarz ze mnie raczej marny, ale chodzi o to żeby armia była pomalowana dość przyzwoicie. A dla mnie przyzwoicie jest równoznaczne z "najlepiej jak umiem".



Dred jak to dred, szczególnie szturmowy-lubi oberwać. W końcu jest kozakiem nad kozakami. Pomimo tego, że nie lubię, zdecydowałem się zrobić na nim coś w rodzaju battle damage'u. Ze skutkiem jak widać-szału nie robi, ale od biedy (chyba) ujdzie.

Ramirez czeka jeszcze aż łaskawie mu zamówię żywiczną podstawkę. I jeszcze trochę sobie poczeka (co najmniej dwa tygodnie), chyba że ktoś zna wyniki najbliższego losowania totka i się podzieli, co bym mógł chłopakowi, który zdrowo oberwał już i tak, osłodzić zamknięcie w puszce nową podstawką ;)

Do zobaczenia. Jako że nadchodzi wekend, a zgodnie z zapowiedziami, w wekendy postów nie będzie (rodzina wymaga swoje), najbliższy post w poniedziałek. Chyba że coś na szybko na jutro skrobnę, ale to żaden pewniak. W każdym razie obserwujcie-może coś się pojawi ;)

środa, 26 czerwca 2013

2. Kompania-Drużyna Taktyczna Muñoz cz.1.

"Drużyna Taktyczna Muñoz dowodzona przez Sierżanta Alvaro Muñoza wsławiła się pod czas obrony Świata Rynn niszcząc prawie dwa tuziny orkowych Rzeziblach i Mordodredów oraz niezliczoną ilość szabrowanych czołgów typu Leman Russ. Mało który oddział w szeregach Zakonu może poszczycić się takimi osiągnięciami. Ze względu na swe doświadczenie, Drużynę Taktyczną Muñoz wysyła się zawsze tam, gdzie ich karabiny i działa termiczne będą mogły nieść zniszczenie wrogim pojazdom."

Tyle wstępniaka. Jak zapewne zauważyliście, moje drużyny noszą nazwy od nazwisk swoich Sierżantów. Nie chce mi się za bardzo wymyślać wydumanych nazw, jakie noszą Ultrasi czy inne Zakony. Moim zdaniem nie psuje to do Zakonu-bądź co bądź-na wyginięciu, którego żołnierze to weterani najgorszych bitew. Niech sobie "Nieśmiertelnymi" czy "Chlub Ultramaru" będą ziutkowie w niebieskich pancerzach z odwróconą omegą na prawym naramienniku. U mnie po prostu będzie drużyn-sierżant.

Co by nie gadać po próżnicy, faza początkowa:

Wszyscy są z odzysku-jedni bardziej dobici po zbyt długim moczeniu w płynie hamulcowym, inni mniej, Staram się z nich odzyskać to co się da-jak wyjdzie, będziecie mogli ocenić sami jak już ich skończę.
Na początek poszło dwóch typów: zwyklak z bolkiem i specjalista z działem termicznym. Oczywiście ja jak to ja, musiałem zamulić i pomyliłem słoiczki, więc jeden oberwał błyszczącym podkładem:

Na szczęście farba trzyma się bardzo przyzwoicie i nie ma z tym problemów. Oto ziutkowie po nałożeniu dwóch pierwszych warstw farby na pancerze:

Nawet nie ma przebłysku błysku że tak powiem, Ziutek z bronią ciężką poszedł na drugi plan, skupiłem się na drugim taktycznym. W ruch poszły washe, farby i inne wynalazki. Mam tylko problem z nakładaniem kalkomanii-muszę sobie chyba sprawić decal fixa czy jak to tam się nazywa i wypróbować. Koniec końców pierwszy taktyczny z dziesięcioosobowego oddziału wygląda tak:
 Szczerze mówiąc jestem z niego średnio zadowolony. Nadal mam problemy z porządnym nałożeniem washa, o kalkomanii też już wspominałem. No ale w sumie lepsze to niż goły plastik. Jak podciągnę się z malowania, wtedy może go poprawię.
Następny wpis już jutro, zapraszam serdecznie.

wtorek, 25 czerwca 2013

Powrót z zaświatów

W moim życiu ostatnimi czasy zaszły spore zmiany. Blog dawno nie był aktualizowany, a to z powodu braku czasu, a to z powodu tzw. "życia", a to z powodu zwykłego lenistwa i niechciejstwa. Ale czas spiąć poślady i ruszyć zad.
Pierwsza i najważniejsza-lekka zmiana profilu bloga. Jako że czasu na bitewniakowanie mam coraz mniej trzeba go trochę zagęścić. Szczerze mówiąc- po 16 latach grania bitewniaki nie są już czymś, co mnie jakoś szczególnie pociąga. Profil zainteresowań z grania zmienił się raczej na aspekt wizualno-modelarski (innymi słowy, liczy się raczej nie armia do konkretnego systemu a ładne modele). Malował w miarę możliwości oczywiście będę dalej-w moich dalekosiężnych planach jest budowa całego Zakonu Karmazynowych Pięści do Kosmicznej Piechoty Morskiej (nie chce mi się wklejać odpowiednich trademarków, copyrightów i innych bzdur, pomimo których Warsztat Gier zwany z angielska Gejms Łorkszop mógłby zamknąć mojego bloga jak to zrobił zdaje się z naftką).
Po drugie-doszedł nowy dział: Planszówki i karcianki. Czyli granie trochę inaczej. Ostatnio do gustu przypadło mi parę planszówek i karcianek, których tytułami będę się chciał z Wami podzielić. A nuż komuś się spodoba i sam będzie chciał pograć?
Po trzecie i ostatnie-solenne postanowienie przynajmniej jednego wpisu dziennie. Od dzisiaj, jeżeli wpisu dziennie nie będzie (odpadają wekendy-mam je zajęte dla rodziny i mogę nie mieć czasu)-stawiam chętnym browara przy najbliższej nadarzającej się okazji.
Tyle na dzisiaj. Mam nadzieję że nowy blog się wam spodoba.