piątek, 23 stycznia 2015

Czo ta Infa?

Witajcie.
Tak sobie maluję, robię zdjęcia, katalogi czy piszę jakieś głupoty o tej całej Infie, ale może część z Was nie ma pojęcia (a przynajmniej bardzo mgliste) o tym, co to w ogóle jest? Spieszę przeto podzielić się moimi wrażeniami i ogólnym zarysem co to to to i o co cho.

Infinity to system skirmishowy stworzony przez hiszpańską firmę Corvus Belli (robiącą również figurki historyczne w skali 15mm). Skirmishowy, to znaczy taki, gdzie na stole nie potrzebujesz morz modeli- 20 to bardzo dużo, z reguły ich liczba waha się między 10-15. Oczywiście, nikt nie zabroni nikomu toczyć bitew na ogromne punkty z setkami figurek, niemniej jednak system jest stworzony tak, że jest to w znacznej mierze utrudnione (oczywiście nie niemożliwe).

Skirmishówek na polskim rynku jest sporo (od popularnego niegdyś Mordheima czy jego następcy- Warheima, Wolsunga, Malifaux, Umbra Turris, niegdyś grywano również w Necromundę, Gorkamorkę, skłonny byłbym nawet pokusić się, że dawno zapomniane dziecko GW łączące RPG i bitewniaka czyli Inquisitor to też w jakimś stopniu skirmishówka),więc co ten system wyróżnia na tle innych?

Ano rzeźba modeli, przecudnej urody (chociaż nie jest to Malifaux, które na dzień dzisiejszy jest szczytem urody modeli do bitewniaka) i zasady. Zasady szybkie, dynamiczne, wymagające sporo kombinowania, ale przede wszystkim- nie powodujące nudnych przestojów (jak to zwykle bywa w "klasycznym" bitewniaku, podzielonym na tury graczy) ponieważ nasi żołnierze mogą reagować na ruchy przeciwnika na bieżąco. Brzmi dziwacznie? Na początku, po 18 latach grania w systemy GW, też tak uważałem. A teraz, po dwóch miesiącach dość intensywnej gry w Infinity stwierdzam, że ze swoim przestarzałym systemem GW jest 100 lat za Afroamerykanami. Nic nie jest chyba tak irytujące, jak to, gdy przeciwnik turla kostkami, my ściągamy garściami figurki ze stołu i nic nie możemy zrobić. Mieliście tak? Ja wiele razy. Ale teraz, jeżeli wojak, będący w kluczowym momencie bitwy we właściwym miejscu, zginie, to wiem, że przynajmniej częściowo będzie to moja wina, ponieważ podjąłem błędną decyzję, a nie sprawił tego ślepy los (w postaci niezdanych czterech z pięciu sejwów na 2+).

No i klimat. Gra wprost ocieka klimatem (co prawda, nie jest to taki grimdark jak mój ukochany-stary, przed tym jak SM zaczęli się bratać z "wybrańcami Imperatora" znanymi bardziej jako Tau-fluff czterdziestkowy), ale jest go wystarczająco, żeby czerpać przyjemność nie tylko z gry, ale i ze świata, w którym gra się toczy.

Jaki to klimat? Pomieszanie S-F z cyberpunkiem. Oglądaliście może "Ghost in the Shell"? Bubblegum Crisis"? "Macrossa"? Jeżeli nie, polecam. Jeżeli tak, to już wiecie o co chodzi.

Gra toczy się w (dość dalekiej) przysłości, za ok. 170 lat. Ludzkość podzieliła się na ponadnarodowe korporacje i wyruszyła w gwiazdy. Ponadnarodowe w pełnym znaczeniu tego słowa, ponieważ w ramach jednej frakcji możemy spotkać i Brytyjczyków i Kozaków i Francuzów i nawet Szkotów. W innej z kolei Niemców, Skandynawów wszelkiej maści czy Hindusów. Pełen przemiał, wszystko pomieszane ze wszystkim.

No i mamy dwie rasy Obcych- Kombinat (chociaż właściwa nazwa to Połączona Armia) gdzie spotkać możemy przerośnięte małpy walczące ramię w ramię z owadopodobnymi stworzeniami oraz Tohaa- armia, która uciekając przed Kombinatem natrafiła na ludzi i która ma swoje własne, tajemnicze cele.

A ponad wszystkim jest Wielki Brat- ALEPH, Sztuczna Inteligencja, przenikająca całą Ludzką Sferę. No, prawie całą, bo przecież muszą być jacyś hipsterzy, którzy odrzucą obowiązujące status quo. W końcu konwencja zobowiązuje ;)

Jeszcze słówko o modelach. Modele dość mocno są stylizowane na mangę- jeżeli ktoś nie lubi tego typu klimatów, mogą mu nie podejść. Z drugiej strony, to chyba najbardziej poprawnie pod względem anatomicznym wyrzeźbione modele przeznaczone do gry. Wiadomo, bitewniaki to raczej gra dla dużych chłopców, więc wiadomo, że napierśnik modelu przedstawiającego kobietę musi być odpowiednio wyklepany a dolna część garderoby odsłaniająca to i owo ;) Nie jest to jednak na tyle powszechne (wręcz przeciwnie, wraz z nowymi modelami ten trend jest jakby- ku mojemu ogromnemu rozczarowaniu- zanikający. Z drugiej strony- duże dziewczynki też znajdą napakowanych testosteronem mięśniaków z gołymi klatami na wierzchu. Dla każdego coś miłego ;)

Frakcji jest niewiele, bo raptem 8. 5 typowo ludzkich, 1 prawie-że-ludzka (ALEPH) i dwie rasy Obcych (Kombinat i Tohaa). Ale prawie każdą z nich można złożyć na co najmniej trzy różne sposoby (z wyjątkiem ALEPHu, gdzie są tylko dwie możliwości, PanOceanii, gdzie wariantów jest aż cztery i Tohaa, gdzie wyboru nie ma żadnego, co najwyżej w doborze jednostek). A już zapowiadane są następne- czyli jeszcze więcej zabawy, jeszcze więcej kombinowania.

Jeszcze jedno, co jest ciekawe w tym systemie- nie ma tu tzw. metagame'u. Rozpiski są tak unikatowe, jak gracze, którzy je tworzą. Nie ma tutaj prostego rozwiązania, znanego z innych systemów (wrzucić najwięcej koksów i dopchać jakimiś cieniasami w minimalnej liczbie, bo muszą być). Dany żołnierz na papierze może być mocno taki sobie, ale, w zależności od scenariusza, który gramy, jego obecność może być nagle nieodzowna. Wiadomo- są wybory łatwiejsze, które wrzuca się niejako automatycznie. Ale jednostek zupełnie nieużytecznych jest tyle (zaznaczam, że we wszystkich armiach w systemie), że można by je na palcach jednej ręki wyliczyć. Co świadczy i o dobrym balansie i o tym, że jednostki są porządnie testowane przed wydaniem.

Tyle na dziś. Jutro (jak mi się będzie chciało, bo znowu mi się zaczyna nie chcieć...) pokrótce opiszę poszczególne frakcje. Może ktoś się zainteresuje systemem i mój post będzie dla niego jakąś wskazówką?

Czego i Wam i sobie życzę.
Czołgiem!

7 komentarzy:

  1. Mnie właśnie owa mangowość odstrasza. Nie trawię jej i tyle. A że figurki, którymi gram, muszą mi się podobać, to... ;)
    Mógłbym rzecz jasna zagrać np modelami z nowego Warzone, ale 90% graczy by lamentowało, że nie wie co i jak. A poza tym pewnie modele mają jakieś karty, więc kolejne utrudnienie.
    Masz na to jakiś pomysł?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale nie wszystkie frakcje są mangowe! Taki Haqqislam albo Ariadna są bardzo warzonowe.

      Usuń
    2. Po pierwsze- nie ma żadnych kart. Wszystko co potrzebujesz, od zasad, przez statystyki jednostek po potrzebne wzorniki, ściągasz za darmola ze strony producenta.
      Po drugie- armia armii nierówna a i w poszczególnych armiach jest różnorodność odnośnie mangowości. Biorąc pierwszą z brzegu PanOceanię- liniowi Fizylierzy to zwykli piechocińcy, coś jak Etoiles Mortant. Z kolei Neoterra Bolts z tej samej armii to czysta manga- żywcem wyjęta ze wspomnianego "Bubblegum Crisis". Tak samo TAGi- też stylistyka iście mangowa. Z kolei jeżeli idzie o Ariadnę- Szkoci trochę przypominają imperialne Wilki (tylko mniej futer). Loup- Garou (Francuzi z Ariadny) to ewidentnie Sędzia Dredd. Ahl Fassed z Haqqislamu wygląda jak stary Chemogen do Cybertronicu. Tak naprawdę czysto mangową stylistykę ma tylko Tohaa. Jak poszukasz, na pewno znajdziesz coś, co Ci podpasuje.

      Usuń
  2. Z tym stwierdzeniem, że Malifaux to szczyt urody to bym nie przesadzał ;-) Mi na przykład kompletnie się nie podobają. Nie ma też co porównywać WH40K do Infinity pod względem mechaniki, bo to zupełnie różne skale. Ja bym nie chciał czekać na reakcje 100 modeli przeciwnika w swojej turze ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. De gustibus. Dlatego napisałem, że dla mnie to szczyt urody (znam ludzi, którym podobają się figurki do LotRa, a te- delikatnie mówiąc- nie są zbyt urodziwe). Wiadomo, że nie ta skala- ale jak ktoś się uprze to przecież mu nie zabronisz :P

      Usuń
  3. Jeśli chodzi o brak metagamingu, to powtarzasz cliche z forów internetowych, które nie do końca jest prawdziwe. Rozpiska to mimo wszystko połowa sukcesu. Tag z TO Camo, albo koks spadochroniarz z HMG to praktycznie samograje. W dodatku początkujący gracze bardzo często nie mogą sobie z nimi poradzić i rezygnują z gry. Nie, nie jestem hejterem - uważam Infinity za najlepszy skirmish sci-fi ever :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. A tutaj się nie zgodzę. Wiadomo- są jednostki, które bierzesz nawet się nie zastanawiając (nawet ja, poszukiwacz nowinek, rozpoczynam budowę rozpiski od Intrudera, bo wiem, ze czego nie wrzucę, będzie działał z tym dobrze). Ale nie ma tu czegoś takiego jak było w szóstej edycji Battla, gdzie na Drużynowych Mistrzostwach Polski było z siedem rozpisek Demonów, gdzie tylko jedna różniła się od innych przedmiotem za 25 czy 50 punktów. Tutaj czegoś takiego jeszcze nie znalazłem (chociaż N3 daje pole do popisu).

    OdpowiedzUsuń