środa, 16 października 2013

O nerdach, nerdowości i wielkich korporacjach

Nerd-pochodzące z języka angielskiego negatywne określenie osoby pasjonującej się naukami ścisłymiinformatykągrami komputerowymi; od niedawna do jednych z pasji nerda zalicza się fantastykę, jak i czytanie komiksów. Są nieprzystosowani do życia w grupie młodzieżowej.Introwertycy, nie utrzymują stosunków towarzyskich i nie dbają o formę fizyczną. Są obiektem przemocy szkolnej, gdyż nie potrafią odpowiednio reagować na zaczepki. Jego bardziej uspołecznioną wersją jest geek. (za Wikipedią)

W świecie gier bitewnych określeniem "Nerd" określa się każdego maniaka, a co za tym idzie, chyba każdego gracza, którego interesuje coś ponad samo granie/malowanie. Interesuje się fabułą, światem i szeroko rozumianym fluffem. Większość z nas jest tak naprawdę nerdami-czy chcemy to sami przed sobą przyznać, czy nie (pzdr Amittus).

Co jakiś czas (kiedy to Warsztat Gier wypuszcza nowe-coraz to droższe-modele) następuje jojczenie na temat firmy i wraca żelazny argument "to jest firma, notowana na giełdzie, że jej celem jest robienie kasy, bla bla bla. Wiadomo-w dzisiejszych czasach nie ma nic za darmo, na dodatek bitewniaki czy planszówki są dobrem luksusowym, tak jak samochody, telefony komórkowe czy Rolexy. A w związku z tym-jak to dobra luksusowe-relatywnie drogim. Ale jak to możliwe, że jedna firma może robić modele i nie mieć umiaru w podwyżkach cen, a inna- robiąc modele podobnej jakości, jednak miec ceny na poziomie przyzwoitości?

Czytając tego bloga, z pewnością znacie, a przynajmniej słyszeliście od blogu użytkownika znanego jako Fireant (jeżeli nie znacie-wyguglajcie sobie, bo warto). Tenże Fireant na swoim blogu zrobił zestawienie odnośnie jakości i cen figurek różnych firm (Warsztatu Gier, Privateer Press, Corvus Belli i czegoś tam jeszcze). Zapraszam do poczytania, bo jest to naprawdę rzeczowe porównanie, i jeżeli ktoś chciałby zacząć grę w bitewniaki a jego fundusze są mocno ograniczone, warto się z nim zapoznać.

Rzeczony Fireant,na jednym z ogólnopolskich for dyskusyjnych stwierdził, że przestał grać w gry Warsztatu Gier (moja polonistka byłaby przerażona tym zdaniem...) z takich to a takich przyczyn (między innymi coraz droższe modele). I padł ciekawy zwrot-inne gry mają posmak (tytułowej) nerdowości. Co sam sprawdziłem na własnej skórze.

Głupio jest hejtować (modne słowo) firmę, z którą jest się związanym od lat 17, ale wszystko ma swoje granice. Nawet ciepliwość tak spokojnego człowieka jak ja. Jak zobaczyłem ceny nowych (plastikowych!) modeli półtora raza droższe od ich metalowych odpowiedników. Jak zobaczyłem (rzekomo tańszy) fajnkast, który miał być rewolucją, a jest zwykłym tandetnym oszustwem droższym o średnio 25% od metalowych odpowiedników tych samych modeli to postanowiłem przesiąść się na inne systemy firm, które mają ten "posmak nerdowości".Pamiętacie czasy, kiedy dwudziestu Imperialnych Gwardzistów kosztowało osiem dych?Ja pamiętam. A teraz oddział dziesięciu kosztuje stówę. Uważacie, że to uczciwe względem klienta? Szczególnie, że wzór jest ten sam od dobrych 12 lat...

A teraz... kupiłem jakiś czas temu model do Hord. Otwieram pudełko,a tam niemiła niespodzianka-karta z poprzedniej edycji. Poszperałem w necie, napisałem maila pod właściwy adres... Wracam dziś do domu po pracy,a tu niespodzianka-list z Privateer Press z nowiutką, brakującą (w sumie niezbędną do gry) kartą. Wyobrażacie sobie TAKIE podejście do klienta ze strony Warsztatu Gier? Firmy, od której nie mogę się doczekać odpowiedzi na głupiego maila z prośbą o klaryfikację JEDNEJ zasady?

Warsztatowi Gier dziękuję.W dupie mają klienta. Liczy się tylko kasa. Z pewnością dla PP czy Corvus Belli też chcą nas zdoić z kasy (w końcu to przecież oczywiste-patrz wstęp do tego posta),ale przynajmniej udają, że szanują klienta. I robią to bardzo dobrze.

Czołgiem!

6 komentarzy:

  1. Ja nie jestem nerdem, ja jestem fanboyem:D
    A co do innych systemów, zgodzę się co do ceny( aż obawiam się nowych tyrków a później wilków i tego ile będę musiał wydać żeby stać się grywalnym) ale obawiam się że skończą jak swego czasu konfrontacja, miała przepiękne modele ale system umarł ( a miał żyć wiecznie jak zapowiadała firma Rackham producent tychże a ja zostałem z trzema kompletnymi armiami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś nerdem. Tak jak ja, tak jak większość graczy. Spójrz prawdzie w oczy :P
    Co do innych systemów-wychodzą taniej, ale to też nie do końca jest tak. Punkty są mniejsze i system tworzenia armii, więc potrzebujesz relatywnie mniej modeli. Jakościowo Warsztat Gier robi najlepsze modele w plastiku-to nie ulega wątpliwości (PP jeszcze długo długo nie dojdzie do takiego poziomu szczegółów w plastiku). Ale z drugiej strony-za 3 i pół stówy mam Landka i powiedzmy oddział taktycznych. Czyli jakieś (wymaksowane) niecałe 500 punktów. Przy standardzie oscylującym w granicach 1750 to niecała 1/4 armii. A ani Landek ani taktyczni nie są jakimiś superpięknymi modelami (to nawet taki fanboy jak Ty przyzna). Nie są też jakoś rewelacyjnie skuteczne. Za te 3 i pół stówy mam do WM Stormwalla, który kosztuje 20 punktów (czyli ponad połowę armii przy standardzie 35 punktów), który jest twardy jak granit, siłę ognia ma taką, że mało co przeżyje spotkanie z nim a na dodatek jest przepiękny (fordżowe tytany, nawet te eldarskie, się chowają). Wydałbyś 3 i pół paczki na model tylko dlatego, że ładnie się będzie prezentował na półce? Gwarantuję Ci, że na Stormwalla byś wydał.
    Dla mnie Warsztat Gier to teraz tylko i wyłącznie druga ręka. Ze sklepu nie kupię już nic.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem jak udało mi się pominąć ten artykuł, tym bardziej, że moje 'internetowe imię' przewija się całkiem często w tych kilku akapitach. Dzięki za zachętę do czytania moich wypocin literackiej natury!

    Problem z Genialnym Wydawcą, co jest najlepsze, nie leży wcale w firmie, tylko w ludziach. Nie jestem wrogiem graczy, niech sobie każdy gra w co lubi, naprawdę, ale jednak te największe gry mają swojego rodzaju 'wbudowane myśli', i tak często miłośnicy produktów GW cierpią na coś, co niedawno ochrzciłem 'Syndromem Korei Północnej' - znaczy, zamiast porównywać poczynania firmy oraz jej produktów do tego, co oferuje konkurencja, porównują wszystko wewnętrznie! Kiedy modelarze całego świata jeżdżą produktami z serii Finecast niczym dupą po prześcieradle i suchej nitki nie zostawiają na tych produktach, fani GW mówią "Ej, ten odlew lepszy niż poprzedni, ma tylko 20 dziur, a nie 40!" albo "Te nowe Finecasty są lepsze od tych pierwszych, patrz, już ma pałkę wygiętą tylko trochę a wżery nie są takie złe". Jest taka atmosferka jak można posłuchać w autobusach przepełnionych emerytami, gdzie wciąż można usłyszeć, że komuna nie była taka zła i wszystko było lepiej. GW w oczach takich zawziętych, odpornych na argumentacje fanów jest właśnie tą 'komuną', gdzie tęsknota zbija wszelką logikę i gdzie argumenty rozbijają się wewnątrz jednego kotła - czyli nie, że w starterze do Malifaux dostaniemy ładniejsze figurki w niższej cenie, nie, że na Dystopian Wars wystarczy wydać 300~350 zł, by mieć normalną armię, ale "nowe elfy nie są takie złe, trylko 40% droższe niż stare, mogło być gorzej".

    Ad Amittus: W teorii słuszna uwaga, w praktyce jednak ten argument nie ma gruntu. Konfrontacja przetrwała łącznie 6 lat i upadła - a sześć lat, choć nie jest tragicznie jak na żywotność gry bitewnej, to jednak troszkę brakuje do 10'cio lecia Produktów Privateer Press (*firmy, która ma bardzo aktywne community ze swojej strony, sama całościowo nadzoruje turnieje, robi teraz grę komputerową, nie cierpi na brak miłości*) czy Infinity, które rozwija się prężnie przez 8 lat. Zresztą, z takim podejściem do dziś byśmy grali w kółko i krzyżyk, bo nie należy jak satrapa wejść na gotowe, tylko samemu chwycić system w dłoń i zacząć go promować ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chryste, Banan, nie mialem pojecia ze masz bloga! Latam sobie po linkach a tu taki fajny kawal felietonu opiniotworczego. Masz moj miecz, naturalnie!

    Do tresci felietonu nie ma co sie duzo odnosic bo w 100% jestesmy zgodni. Start z wh40k (600pkt patrol, nikt tak nie gra, mechanika okrojona, malo funu) to ponad 400 peelenow. Pierwszy grywalny format to 1000pkt, do ktorego bez 800-900 zeta nie ma sie co zabierac.

    Warmachina zaczyna od 15pkt (gdzie dostajemy pelna rozgrywke, bez zadnych okrojen, gralem nawet z collosalem na 15pkt) i koszt takiej armii to ok. 200zl , gra na 25pkt (turnieje pocztkujacych zwykle maja taki format, odpowiednik wh40k na 1000pkt) to koszt ponizej 400zl.

    I za taka cene dostajemy ustabilizowany (10 lat na rynku) i szalenie grywalny bitewniak, super obsluge klienta i przyjemny dla fandomu marketing. Win-win.

    Fluff nie jest tak skrajnie rozbudowany jak do wh40k, natomiast jest jak najbardziej w porzadku, spojny, ciekawy, fajne smaczki i motywy, barwne postaci. Kalendarium popychane jest na biezaco i swiat gry rozwija sie, tak jak bohaterowie.

    System nie ma takiego fandomu jak zaden z warhammerow, ale fakt, ze teraz wlasnie nastepuje jego renesans na naszym rynku , spolecznosci rozwijaja sie bardzo gwaltownie. Rekrutacja nowych graczy jest prostrza i bardziej wlasciwa niz u gw, bo tutaj gracze wciagaja kolegow zainteresowanych fantastyka na starter boxa za 140 blaszek i zaczyna sie gra, a nie dzieciaki naciagajace rodzicow na kupno wielkiej ilosci figurek do wh....

    OdpowiedzUsuń
  5. Trudno się nie zgodzić z opinią na temat poczynań GW.

    Natomiast ci, którzy lubią uniwersum Warhammera ale nie chcą wydawać masy kasy na armie zawsze mogą zagrać w Warheim FS :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Łohoho, ale się burza rozpętała nad głowami Warsztatu Gier ;)
    @Fireant-mam nadzieję, że (w przeciwieństwie do Genialnego Wydawcy) nie masz mi za złe wykorzystanie wizerunku, ale dyskusja na GV i post na Twoim blogu były na tyle ciekawe, że natchnęły mnie do własnych przemyśleń (których przykład mamy powyżej).
    @Brushlicker (kurna, aleś wymyślił... Pędzloliziec? To gorsze niż tłumaczenie nazw Warsztatu Gier)-nie jestem Mesjaszem, chociaż wielu ludzi mówi, widząc mnie, Jezu-więc chyba jestem podobny :D Co do Produktów PP-rozwijają się (i to bardzo dobrze). W przeciwieństwie do światów warmłotkowych- fluff jest spójny. Historia idzie do przodu, bitwy się toczą, wojska umierają a warcasterzy/warlockowie wraz z każdą bitwą rozwijają się. Co jest dla mnie większym magnesem niż stale zmieniany fluff do czterdziestki (usunięcie z niego C'tanów przelało czarę goryczy). Chociaż pamiętam czasy kiedy Warsztat Gier też coś takiego robił (wakacyjne kampanie, gdzie się grało i wyniki wpisywało do specjalnego formularza na ich stronie-kto wygrał, ten dostawał bajery dla swojej armii... co się stało z tą firmą? :(). Echh... dobrze, że w przyszłym roku się przeprowadzam do Gdańska, przynajmniej będę miał z kim uczciwie a Maszynę pograć :)
    @Quidam corvus-grałem. Grałem sporo. Pomysł o ile fajny, to jednak mam wrażenie, że z niektórymi bandami poniosła was fantazja (typu Bretończycy). No i nie jest to (moja ukochana) czterdziestka :(

    OdpowiedzUsuń